Forum www.meskiestopy2.fora.pl Strona Główna www.meskiestopy2.fora.pl
Dla fanów męskich stóp i łaskotek
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Łowca Misterów. Część 2: Rafał Maślak

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.meskiestopy2.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Llama




Dołączył: 02 Gru 2020
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:16, 02 Gru 2020    Temat postu: Łowca Misterów. Część 2: Rafał Maślak

Witajcie. Wraz z tickleguy tworzymy dłuższe opowiadanie. Docelowo powstanie pięć części, każda kolejna będzie pojawiać się co jakiś czas. Poniżej część druga. Miłego czytania!

Komisarz Paweł Drabek siedział za swoim biurkiem w komendzie, leniwie obracając długopis w palcach. Nienawidził biurowej roboty, a zanosiło się na to, że tylko taka go dziś czeka. Był typem, który lubił działać, a nie siedzieć za biurkiem – młodą, wschodzącą gwiazdą warszawskiej Policji – zabójczo przystojny trzydziestoletni blondyn o niebieskich oczach, który zawsze przyciągał wzrok płci pięknej gdy podjeżdżał na komendę na swoim ulubionym motorze. Na domiar tego było lato, piękna pogoda, wszystko było lepsze od wypełniania raportów. Gdy więc otworzyły się drzwi i stanął w nich komendant – Tomasz Sendel, czterdziestotrzyletni mężczyzna, który był swoistym ,,mentorem” Drabika, Paweł musiał szybko się poderwać udając, że coś robi. Komendant zmierzył surowo wzrokiem swojego podwładnego ubranego dziś w czarną koszulkę, jeansy z brązowym paskiem i ciężkie, męskie, brązowe kowbojki. Całości dopełniały okulary przeciwsłoneczne (tzw. pilotki) i odznaka dumnie spoczywająca na piersi.
- Zbieraj się Drabek, jest sprawa – powiedział surowo
- Mmmm szefie, ja mam jeszcze tyle raportów do skończenia – powiedział jakby naprawdę chciał to zrobić.
- Już mi tu kitu nie wciskaj. Widzę, że pod tym względem nie będzie dziś z ciebie żadnego pożytku, może w terenie bardziej się przydasz.
- A co tym razem? – kradzież, rozbój, zabójstwo? – zapytał zdawkowo
- Sprawa jest dużo bardziej tajemnicza. Wiesz kim są Rafał Maślak i Rafał Jonkisz?
- Zaraz, zaraz… - mózg Pawła pracował dziś z niemałym opóźnieniem – czy to nie są misterzy Polski?
- Ci sami. Obudzili się w swoich domach bez butów, nie pamiętając nic z poprzedniego wieczoru – bardzo podejrzane – w sprawie Maślaka dzwoniła żona, a dziś zadzwonił Jonkisz twierdząc, że sobie coś przypomina – pojedź i z nim pogadaj. Dwóch misterów, takie same okoliczności, to nie może być przypadek.
Paweł od razu pomyślał, że te pięknisie jako celebryci pewnie przesadzili z dragami, ale wszystko było lepsze od wypełniania raportów więc od razu poderwał się z krzesła.
- Zaraz zobaczymy co to za akcja - powiedział i żwawo ruszył do swojego motoru
-Drabek – tylko żebyś mi uważał! Pachnie mi to jakąś grubą akcją, a ty czasem jesteś narwany i nie pamiętasz o swoim własnym bezpieczeństwie!
- Jasna sprawa szafie! – powiedział Paweł będąc już na dole.

Kilkanaście minut później Komisarz Drabek zaparkował już swoim czerwonym motocyklem hondy pod domem Rafała Jonkisza i zadzwonił do drzwi. Otworzył mu jego brat Krzysiek.
- Drabek, jestem z policji – podobno Pana brat ma coś do powiedzenia – powiedział Paweł pokazując odznakę.
- Proszę niech Pan wejdzie. Mój brat… Jest całkiem roztrzęsiony. Wie Pan… Jak go znalazłem tu parę dni temu siedzącego bez butów – myślałem, że ostro zabalował, w końcu nic tylko buja się po bankietach, nic nie pamiętał. Ale od wczoraj, ma jakieś przebłyski i mówi takie rzeczy… - Krzysiek wyglądał na zażenowanego.
- Gdzie on jest?
- Siedzi w salonie, proszę do środka.
Paweł wszedł do salonu, mister siedział na sofie. Choć wciąż był bardzo przystojny, zupełnie nie przypominał Jonkisza, którego znał ze ścianek. Miał podkrążone oczy i wyglądał jakby dopiero co wstał z łóżka.
- Panie Rafale, jestem z Policji, podobno obudził się Pan w domu bez butów i nic nie pamięta z nocy.
Jonkisz popatrzył na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Ja… ja wiem jak to wygląda i co Pan sobie myśli. Celebryta, który nachlał się na imprezie… Też tak myślałem ale… Wczoraj zacząłem sobie coś przypominać.
- Niech Pan mówi, Pana kolega Rafał Maślak, obudził się w takiej samej pozycji jak Pan, ewidentnie coś jest na rzeczy, z tym że on nic nie pamięta.
- Maślak… - Rafał wymówił to słowo bardzo powoli- on mówił, że jego też tam miał, że jemu też to robił.
- Jaki on, co robił? – zapytał komisarz teraz już naprawdę zaintrygowany.
Jonkisz schował twarz w dłoniach. Ja… ja wracałem z imprezy. Taksówką – ten kierowca… on mi czymś psiknął w twarz. A potem… Potem te dyby… związane ręce…
- Dyby? – zapytał Drabek z mieszaniną przejęcia i niedowierzania
-Tak.. On… On… on lizał mi tors – powiedział Jonkisz jakby wyznawał coś najbardziej wstydliwego na świecie i boże… tą miotełką… on mi łaskotał stopy…
Paweł sam nie wiedział czemu – ale na słowo ,,łaskotki” mimowolnie zmarszczył stopę w czarnej skarpetce w brązowym, ciężkim bucie.
- Nie mogłem… nie mogłem tego znieść, tak bardzo chciałem żeby przestał…. Nie mogłem wytrzymać…
- Pamięta Pan jak on wyglądał? Ten kierowca?
- Nie… ja mam tylko przebłyski… jego język, ta miotełka… Boże… - Jonkisz wyglądał jakby nic już nie był w stanie powiedzieć.
Paweł podniósł się z krzesła – niech się Pan nie martwi Panie Rafale – znajdziemy go, już moja w tym głowa , proszę teraz odpoczywać.
Paweł zamienił jeszcze kilka zadań z Krzyśkiem i wyszedł przed posesję. Po tym co usłyszał aż musiał zapalić. Wyglądało na to, że ma do czynienia z niezłym psycholem. Sprawa, która wydawał się błaha, w rzeczywistości była zupełnie inna. Maślak, Jonkisz, wygląda na to, że ten zboczeniec poluje na misterów Polski. Komisarz szybko odpalił wikipedię i sprawdził listę wszystkich misterów. Jakub Kucner… powiedział cicho sam do siebie. On może być następny – trzeba go ostrzec. Paweł szybko wsiadł na motor, żeby pojechać na komendę i ustalić jego adres. Nie mógł mieć pojęcia, że trzydzieści metrów dalej pewien mężczyzna palił papierosa w taksówce i obserwował go przez okno. Mmmm niegrzeczny chłopiec – wściubiasz nos w sprawy, które Cię nie dotyczą – pomyślał kierowca taksówki. Dłuższą chwilę zatrzymał wzrok na brązowych butach Drabika zastanawiając się jakie kryją sekrety. Ale może dobrze się stało… będziesz świetnym ,,zwieńczeniem”, zajmę się Tobą z wielką przyjemnością na końcu. Kierowca, wyjął odręcznie napisaną listę na kartce papieru. Numer jeden ,,Rafał Maślak” i numer dwa ,,Rafał Jonkisz” były już wykreślone. Pod numerem trzy widniał ,,Jakub Kucner” a pod czwórką ,,Daniel Borzewski”. Kierowca dopisał piątkę ,,Policjant prowadzący śledztwo” i z uśmiechem odpalił auto, wiedział, że musi dotrzeć do Kucnera przed nim.

Kilkanaście dni wcześniej


Rafał Maślak pociągnął ostro szampana z kieliszka. Bankiet po pokazie mody Macieja Zienia zawsze był miejscem gdzie spotykała się cała śmietanka towarzyska Warszawy. Rafał uwielbiał to uczucie gdy flesze błyskają w jego stronę i wszyscy na niego patrzą. Ten ostatni kieliszek szampana jednak nieco zaszumiał mu już w głowie. Spojrzał na godzinę na swoim drogim zegarku - w pół do trzeciej w nocy – chyba pora do domu. Marzył już tylko o tym, żeby zdjąć swój drogi, czarny garnitur, muszkę i czarne lakierki. Wyszedł przed budynek chcąc zamówić taksówkę – zobaczył jednak jedną stojącą kilkadziesiąt metrów dalej – chyba nie ma na co czekać – pomyślał i podbiegł do niej truchtem.
-Mmm dobry wieczór - powiedział lekko nieskładnie
- Dokąd? – usłyszał raczej przyjazny głos
- Wilanów –odpowiedział, marząc już, żeby być w domu.
Jakieś pięć minut jechali w milczeniu. W końcu odezwał się taksówkarz.
- Ciężki wieczór?
- Co? Ah tak trochę – odpowiedział Maślak zasypiając już lekko
- Będzie jeszcze cięższy
-Że co proszę? – zapytał mister ożywiając się lekko, ale w tym momencie zobaczył tylko spray skierowany w jego stronę i stracił przytomność.

W przyciemnionym pokoju opuszczonego tartaku kierowca inhalował świeżo ściągniętą, białą koszulę Rafała Maślaka. Silny, męski zapach mieszał z wonią perfum Hugo Boss. Już sam zapach jego koszuli doprowadzał go do seksualnego obłędu. Mister siedział na drewnianej ławie, ręce były mocno wyciągnięte do góry i związane skórzanym pasem. W dybach obitych materiałem zamknięte były stopy. Rafał wciąż miał na sobie spodnie z eleganckim skórzanym paskiem z średniej wielkości, srebrną klamrą, a na nogach lakierki. Jego goły tors był jednak goły i hipnotyzował porywacza do tego stopnia, że miał ochotę jęczeć na sam widok. Na środku torsu połyskiwał łańcuszek imitujący nieśmiertelnik. Po chwili Rafał zaczął się budzić. Gdy tylko zdał sobie sprawę w jakim położeniu się znajduje zaczął z całej siły próbować wyrwać się z ławy , a przez knebel dało się usłyszeć miotane przekleństwa.
Uspokój się, posłuchaj mnie chwilę, nie ma sensu się szarpać. – powiedział kierowca. Zaraz zdejmę Ci knebel i dam wody, ale najpierw mnie wysłuchaj. Środek, który Ci podałem jest całkiem nieszkodliwy. Dodatkowo ma działanie relaksujące, więc i tak cała sytuacja będzie dla Ciebie mniej stresująca niż byłaby normalnie. Nie zrobię Ci krzywdy, nie musisz się bać. Nic Ci się tutaj nie stanie. Zdejmę Ci teraz knebel. Nie krzycz. Jesteśmy na terenie opuszczonego tartaku, nikt Cię tu nie usłyszy, a szkoda zdzierać gardło. Jeszcze Ci się przyda. Formułkę tę miał wyuczoną jak mantrę i konstruując swój plan wiedział, że będzie ją wymawiał do każdej ze swych ofiar.
Kierowca podszedł do Mistera i zdjął knebel, natychmiast ogarnęła go fala przekleństw, a Maślak zaczął jeszcze intensywniej się szarpać
- Kurwa co to za gówno! Zapierodlę Cię człowieku! Wypuść mnie kurwa! Czego Ty chcesz!
- Jesteś bardzo agresywny i zdenerwowany Rafale, uspokój się trochę… Mam pewne upodobania… ale nic Ci się nie stanie… masz może łaskotki?
Przez pełne trzy sekundy zapanowała cisza, a potem mister zaczął jeszcze energiczniej rzucać się w swojej pułapce
- Jakie kurwa upodobania! Jakie kurwa łaskotki!? Wiesz kim ja jestem!? Nie zbliżaj się do mnie!
Oh Rafale , dość już tych przekleństw! Ja chce tylko usłyszeć twój seksowny, męski śmiech płynący prosto z gardła – mówiąc to porywacz usiadł okrakiem na udach mistera naprzeciwko jego torsu. Był idealny – jakby go rzeźbił sam Michał Anioł, taksówkarz zaczął go gładzić otwartymi dłońmi
- Zabieraj ode mnie te łapska pederasto!
- Oj Rafale, już niedługo będziesz mnie błagał, żebym dał Ci chwilę przerwy od łaskotek w ten sposób zanosząc się śmiechem – porywacz zaczął muskać opuszkami palców tors mistera, kładąc szczególny nacisk na boki, jego uwadze nie umknęło, ze mister odruchowo zacisnął pięści. Jego palce jak wyjątkowo złośliwy pająk przesuwały się powoli, nie omijając choćby kawałka seksownego, męskiego ciała, starając się wybadać najczulsze punkty. Gdy palce taksówkarza dotarły w okolice sutków, Rafał poruszył się nieznacznie w dybach, a jego lakierki stuknęły znajdujące się w znajdujące się po drugiej stronie stołu dyby.
-Mmm wrażliwe sutki? Nawet nie wiesz jak mnie to nakręca. Za chwilę pierwszy raz poczują dotyk mężczyzny, a nie delikatny dotyk kobiety.
-Nawet się kurwa nie waż człowieku! Wiesz jakie ja mam znajomości? Załatwię ci celę z cwelami takimi jak ty, którzy będą Cię ruchać w dupsko dzień i noc!
- Słodki jesteś jak tak się rzucasz – porywacz wziął do ręki sztywne, gęsie pióro i zaczął nim bardzo powoli kreślić okręgi na sutkach mistera. Rafał nie mógł się powstrzymać od odruchowego stęknięcia i popatrzenia się w górę na swoje ręce związane paskiem. Sutki stwardniały mu mimo woli. Zagryzł usta – postanowił nie dać satysfakcji temu zboczeńcowi choćby miał go tu męczyć dzień i noc. Ruchy piórka były niesamowicie złośliwe i powolne, cały czas trzymając Rafała w napięciu, kropelki potu zaczęły mu ściekać z czoła. Z każdym muśnięciem zmuszał się całą siłą woli do zachowania spokoju. Trwało to długo, może 15, może 30 minut, a mister dalej dzielnie znosił gierki swojego porywacza, który na oko był już podniecony do granic możliwości. W końcu odłożył piórko. Nie oznaczało to jednak w cale końca drażnienia sutków. Taksówkarz zaczął lizać sutki Rafała językiem, od czasu do czasu przygryzając je lekko, a dłońmi znów smyrając boki. Porywacz zaczął pojękiwać.
- Mmmm co za facet… sto procent samca…
Mister odsunął głowę, żeby na to nie patrzeć, wyćwiczony język porywacza drażnił chyba gorzej niż pióro. Każde kolejne pociągnięcie językiem łaskotało coraz gorzej. Rafał zaczął kręcić tułowiem ale umięśnione nogi porywacza go powstrzymywały.
- Oooo nie nie uciekniesz mi nigdzie, nic z tego.
Śmiech gotował się Rafałowi w gardle, chciał wierzgać z całej siły, śmiać się w niebogłosy, uciec od tego języka, który doprowadził jego sutki do takiego stanu, że teraz nawet muśnięcie powietrza doprowadziłoby do przejścia elektryzującego odczucia przez całe ciało. W końcu taksówkarz oderwał język.
- Twarda z Ciebie sztuka, ciekawe czy twoi następcy będą tacy wytrzymali jak ty, ale zaraz znajdziemy dziurę w Twojej zbroi.
- Jacy następcy, o czym ty kurwa pierdolisz?
- Oh nie tylko ty będziesz miał przyjemność tu siedzieć. Jonkisz, Kucner, Borzewski, każdy z nich przejdzie przez to co ty. Ale nie zdołasz ich ostrzec, po wszystkim nie będziesz nic pamiętać.
- Kim ty kurwa jesteś człowieku? -tym razem w głosie Rafała pierwszy raz zabrzmiała nutka strachu.
- Tylko jeżdżę taksówką. A teraz, zbadamy twoje odsłonięte paszki – porywacz wziął do ręki miotełkę z gęsich piór i zaczął nią drażnić lekko owłosione pachy mistera. Tym razem Rafał nie dał rady powstrzymać jęknięcia i szarpnięcia całego ciała gdy znów został poddany łaskotkom. Czuł, że zaczyna się łamać, może jak w końcu zacznie śmiać się w niebogłosy ten drań da mu spokój. Duma mu jednak na to nie pozwalała. Także cichy głosik w jego głowie podpowiadał mu, że jak skończy z pachami to już nie ma miejsc do łaskotek i pewnie wtedy go wypuści. Jego stalowe mięśnie były całe napięte gdy miotełka drażniła jego wrażliwe pachy. Po chwili bez ostrzeżenia porywacz zmienił miotełkę na palce. Mister z całej siły pociągnął rękami w dół ale zatrzymał je wiążący je pasek.
-Mmmm nie mmphph… wyrwało się misterowi
- Ohoho taaaak, śmiej się dla mnie , śmiej się, chce to usłyszeć!
- Nie…kurwa…nie będę… karmić twoich….chorych fantazji…..ahhh
Palce taksówkarza sprawnie drażniły pachy, kręcąc kółeczka i ósemki raz mocno dociskając, a raz ledwo muskając włoski co dla mistera było chyba najgorsze. Rafał czuł, że jest na granicy jakiegoś stanu ześwirowania. Teraz dopiero odkrył, że przygryzł sobie język do krwi, tak bardzo powstrzymując śmiech, był cały zlany potem. Czy to się kiedyś w ogóle skończy? W zasadzie po co się męczyć, czy nie lepiej wybuchnąć śmiechem? Ale czy śmiech coś da? Nie zatrzyma tych tortur, bo już w tych kategoriach należałoby to nazwać. Dlaczego musi być przystojny? Dlaczego musiał zostać misterem? Pewnie gdyby nie to nigdy by się tu nie znalazł. Ta gonitwa myśli jakby pozwoliła mu się na chwilę znieczulić. Dopiero teraz odkrył, że jego pachy nie są już łaskotane. Porywacz siedział na stołku i kręcił głową, z lekkim uśmieszkiem.
- Ahhh no chyba jednak rzeczywiście nie masz łaskotek, chyba muszę się poddać i Cię wypuścić.
Ton w jakim wypowiedział to taksówkarz, wskazywał jednak na to, że w cale nie ma takiego zamiaru.
- Mówiłem Ci – powiedział Rafał ale już bez wojowniczego tonu. Kończ te swoje gierki, a ja zapomnę o wszystkim.
- Ohhh i tak zapomnisz mówiłem Ci. Ale zaraz… Ah tak przypomniałem sobie, że jest jeszcze jedno miejsce gdzie mogę trafić jackpot – mówiąc to porywacz skierował się do lakierków mistera i zaczął je rozsznurowywać.
- Nie kurwa nie! Rafał cały wierzgnął w dybach. Kurwa nie tam! – krzyknął wiedząc już co się święci i próbując wysunąć stopy z dyb ale było to niemożliwe. Zapłacę Ci człowieku, ale nie po stopach!
- No ale przecież ja Ci tylko zdejmuję buty, żeby Ci było wygodnie. Poza tym chyba mówiłeś, że nie masz łaskotek? – powiedział porywacz smakowicie
Do Rafała w jednej chwili wróciły wspomnienia z dzieciństwa. Kiedy był małym chłopcem i był niegrzeczny, jego tata brał między swoje nogi jego stopę, ściągał skarpetkę i mówił,, nadciąga łaskotkowy potwór”, po czym zaczynał smyrać. Mały Rafał śmiał się wtedy w niebogłosy. Na szczęście tata szybko przestawał, a on potem był grzeczny bo tego nie znosił. Teraz nie było nadziei, że taksówkarz tak jak jego tata szybko przestanie. Od tego czasu nikomu nie pozwolił nawet zbliżyć się do stóp, aż do teraz…
Najpierw pierwszy potem drugi lakierek, z trudem został zdjęty ze stóp mistera. Rafał miał je na nogach cały wieczór, a potem przez całą łaskotkową sesję, więc jego stopy były całe spocone. Po tartaku rozszedł się niezwykle intensywny zapach męskich stóp. Porywacz wziął lakierek jak najcenniejszy skarb i zanurzył w nim nos. Jęknął jakby uprawiał najlepszy sex w swoim życiu.
- Oooo kurwa achhh, co za zapach…. najlepszy…. Po prostu najlepszy jaki czułem….
- Człowieku dam Ci tyle moich butów ile chcesz, ale skończ to! Wypusć mnie stąd! – po aroganckiej i pewnej siebie postawie mistera z początku sesji nie było już śladu.
Taksówkarz inhalował się lakierkami dobre pięć minut. Potem z wielkim namaszczeniem i patrząc misterowi prosto w oczy zaczął bardzo powoli ściągać Rafałowi długie, czarne, garniturowe skarpetki, całe wilgotne od potu. Mister wyglądał jakby się miał zaraz rozpłakać.
- Proszę nieeee. Ja tego nie wytrzymam! Kurwa pomocy!!!
- Porywacz mimowolnie zachichotał na te desperackie próby. Mówiłem już, że nikt Cię tu nie usłyszy Rafałku. Przecież ja Ci tylko ściągam skarpetki, o co Ci chodzi? – pysznie się bawił przeciągając moment zanim weźmie się do pracy i odkrywając jak eksponat muzealny bosą skórę stóp. Po dwóch minutach, które wydawały się być całą wiecznością, druga skarpetka została ściągnięta. Oczom taksówkarza ukazały się stopy mistera. Doskonałe jak cała reszta. Nie za małe, nie za duże o rozmiarze 43. Palce miały duże poduszki, a podeszwy były gładkie i aksamitne. Taksówkarz podstawił obie skarpetki pod nos, pachniały jeszcze lepiej niż buty. Sama świadomość, że to były skarpetki Rafała Maślaka doprowadzała porywacza do obłędu. Kątem oka taksówkarz zobaczył, że powoli świta. No dobrze trzeba brać się do pracy, nawdycha się na spokojnie potem. Wyjął z lewego lakierka mistera jedną sznurówkę i zaczął nią związywać duże palce u stóp. Rafał cały wierzgnął gdy to poczuł. Już łaskotało niemiłosiernie, a przecież ten drań nawet nie zaczął.
- Proszę… Mam pieniądze… dam Ci ilę zechcesz!
Kuszące ale chyba wolę po prostu… Cię łaskotać!
Na te słowa dziesięć sprawnych palców porywacza zaczęło łaskotać bose stopy Rafała. Nie dało się opisać jak silne łaskotki poczuł mister. Jego stopy były niesamowicie wrażliwe. Śmiech który gotował się w nim całą noc wyszedł z jego gardła z niespotykaną siłą, ciało zaczęło rzucać się w konwulsjach.
- Nie ahahahahahahahaaha nieahahahahahahaha porszeahahahaha stohohohohohhop ahahahahah ratunkuahahahahha błahahahahhham
Porywacz z podniecienia, aż lekko wysunął język. O tak Rafałku śmiej się dla mnie! Śmiej się ile masz siły w płucach.
Mister nigdy czegoś podobnego nie czuł. To jak łaskotał go tata to były jakieś dziecinne gierki. To były prawdziwe tortury. Dziesięć sprawnych palców odnajdywało każdy najczulszy punkt na stopach. Łzy napłynęły mu do oczu, mógł teraz tylko błagać i się śmiać.
- Nieheheheh stohohohohp niewytrzymamamahahahahaam!!!
- No Rafale, bądź twardy jak na mistera przystało! Przecież dopiero zaczynamy!
Męski, głęboki śmiech Maślaka wypełniał cały opuszczony tartak. Mięśnie nie mogły mu pomóc, zadziwiające, że wystarczy zdjąć facetowi buty aby mieć go w garści. Taksówkarz nie omijał żadnej części stóp – pięty , łuki, podbicie, przestrzenie między palcami, każda zaznała bezlitosnych łaskotek. Po 30 minutach Rafał był całkowicie wyczerpany. Śmiech stawał się coraz cichszy, brzuch i wszystkie mięsnie bolały go jak po 4 godzinnym treningu. Był całkowicie złamany. Porywacz uznał, że trzeba przestać, żeby go nie zamęczyć – oderwał palce od stóp.
- Mmmm Rafałku, masz już dość?
Nie odpowiedział od razu, starał się złapać powietrza.
- Proszeeee, wypuść mnie… już nie mogę… nie dam rady…. zostaw mnie w spokoju….
Był taki uroczy kiedy prosił. Taksówkarz spojrzał na okna u sklepienia tartaku. Słońce już wzeszło, pora kończyć tę zabawę, bo jeszcze zaczną go szukać i cały plan w łeb strzeli, ale najpierw…
- Dobrze wypuszczę Cię, ale muszę jeszcze coś zrobić. Porywacz uklęknął u bosych stóp Rafała.
- Neieheheh proszę nieeee błagam nie łaskotaj! Błagam!
- Spokojnie, nie będę. Może będzie smyrać ale tylko trochę, dasz radę.
Taksówkarz zaczął powoli lizać językiem stopy mistera, smakując je po całej nocy.
- Niehehehe Boże nieieheheh – Rafał zaczął chichotać ale porywacz wiedział, że łaskocze to dużo mniej i wytrzyma.
Smak stóp Rafała był niesamowity. Lekko słonawy, aż kipiący testosteronem. Porywacz operował językiem po całej powierzchni stóp, docierał między palce gdzie zapach był najintensywniejszy, lizał także wierzch stóp i brał palce do ust. Czasami lekko przygryzał skórę, delektując się tym, że mister wówczas pojękiwał cicho. Wiedział, że zapewne jest jedynym mężczyzną, który będzie smakować tych zakazanych dla innych facetów stóp. Po jakichś 15 minutach skończył i podszedł do Rafała.
- Byłeś bardzo dzielny, życzyłbym Twoim następcom, żeby byli równie twardzi.
Maślak chyba chciał coś odpowiedzieć, ale taksówkarz prysnął mu spreyem w twarz.
***
- Więc Pani chłopaka nie ma w domu? – zapytał komisarz Drabek blondwłosej, długonogiej piękności, która była dziewczyną Jakuba Kucnera.
- Nie, pojechał na próbę do ,,Tańca z gwiazdami”, zwykle kończy po 22.
- A pojechał swoim samochodem? – zapytał komisarz
- Nie, ja dziś wzięłam samochód – odpowiedziała kobieta, po południu miałam wizytę u fryzjera, więc Kuba stwierdził, żebym wzięła auto, jego kolega miał go podrzucić na tę próbę, a wróci pewnie taksówką. Ale stało się coś, dlaczego Pan o niego tak wypytuje, chyba nic mu nie grozi?
Paweł uznał, że nie ma co martwić tej dziewczyny na zapas, nic by to nie dało.
- Gdzie jest ta próba, wie Pani może?
- Na Korfantego, tam gdzie Dance studio, powie mi Pan wreszcie o co chodzi?
-Paweł wyjął karteczkę i nabazgrał na niej swój numer. Jak Pan Kucner wróci do domu, niech mu Pani to da, niech do mnie zadzwoni, dobrze?
-No dobrze, ale o co…
- Przepraszam, muszę iść, obowiązki wzywają…
Paweł szybko oddalił się z mieszkania, wyszedł przed luksusowy apartamentowiec i wsiadł na swoją czerwoną hondę. Dwudziesta pierwsza pięćdziesiąt osiem. Może nie jest za późno. Korfantego nie jest daleko. Założył kask i odjechał z piskiem.
***
Jakub Kucner wyszedł ze studia tańca. Padał z nóg w końcu ćwiczył jive przez bite sześć godzin. Miał na sobie jeansy, jeasnsową kurtkę i biały t-shirt. Kurwa, że też Magda musiała dzisiaj wziąć ten samochód, jeszcze trzeba będzie gadać z jakimś typkiem w drodze powrotnej. Mister już wyciągnął komórkę, żeby zadzwonić po taksówkę ale już jakaś stała niedaleko. No chociaż tyle.. mruknął sam do siebie i wszedł do auta.
- Dobry Wieczór, dokąd? – zapytał raczej przyjazny głos
- Śródmieście – odpowiedział Kuba
Zamknął drzwi i taksówka ruszyła…
C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Llama dnia Śro 1:18, 02 Gru 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.meskiestopy2.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin